Haukland – kwintesencja Lofotów
Nareszcie są, upragnione i długo przez okno wyglądane, nasze pierwsze na Lofotach ferie zimowe.
Na początku marca, słońce za kołem podbiegunowym jest już całkiem wysoko, więc dni są jaśniejsze i dłuższe. Mimo zapowiadanych sztormów, mieliśmy plan na aktywne ferie zimowe: zimowe nocowanie w namiocie, polowanie na zorzę, bingo z zadaniami i cały dzień na plaży z latawcami.
Czerwiec 2014
Plażę w Haukland bardzo dobrze pamiętamy z naszego pierwszego wyjazdu na Lofoty na przełomie maja i czerwca 2014. Tego dnia wiało okrutnie, mimo wszystko chłopcy radośnie bawili się w piasku z cudowną panoramą w tle, w tym czasie my walczyliśmy z kuchenką gazową próbując zrobić obiad.
Gotowe, zbieramy towarzystwo.
Chłopcy mieli wtedy 4 i 0,10 lat ;P Zacięte i nieskoordynowane kopanie w piachu widać było na ubraniach, włosach i… rzęsach. Tego dnia, piach na plaży w Haukland, ukazał nam się jako śnieżnobiały pył, unoszący się i osiadający gdzie tylko chce. Rzęsy chłopców wyglądały jakby ozdobione były koronką z białych delikatnych płatków.
Grudzień 2019
Właśnie przeprowadziliśmy się na Lofoty. Powitanie godne tego miejsca, sztorm za sztormem, nieustające deszcze i ranek zwinnie przechodzący w wieczór. Pierwszego dnia przyzwoitej pogody wybraliśmy się w odwiedziny na plażę Haukland. Pamiętam moje uczucia z pierwszej wizyty, zachwyt krajobrazem i potęgę natury, jest tu tak pięknie, tak nierealnie.
Tym razem piach nie był pyłkiem, a zmarzniętą i zbitą masą. Przemierzając plażę, momentami zapadały się nam buty, wywołując wrażenie jakbyśmy chodzili po poluzowanych płytach chodnikowych w mieście. Światło dnia szybko ginęło, ktoś na górze nie mógł się zdecydować jaki kolor zachodu wybrać na dziś, było i różowo i fioletowo, złoto, niebiesko, turkusowo i granatowo.
Marzec 2020
Ferieee!!! Do samochodu pakujemy namiot – nasze zimowe lavvo z Helsport, karimaty, drzewo na ognisko, latawce, gry do namiotu, kakao, jedzenie i oczywiście pianki do pieczenia.
NB: Na Haukland jest bardzo słaby zasięg, co sprzyja starodawnym metodom komunikacji.
Niestety pogoda choć idealna dla latawców, mało przyjemna dla całodniowej zabawy na świeżym powietrzu, zwłaszcza z czwórką dzieci (ten czwarty był pożyczony). Wiatr miał osiągnąć 17m/s, całkiem sporo.
Gdy my naciągaliśmy ostatnie liny, chłopaki wypełniali kolejne zadania z BINGO. Smakowanie morskiej wody, opowiadanie kawałów, szukanie tropów zwierząt i figur geometrycznych w naturze, albo przechodzenie pod nogami dorosłych – to tylko kilka z 16 zadań.
Po “obiedzie” czyli hot dogach i piankach, schowaliśmy się w namiocie na ciepłe kakao, i wspólne gry: wojna w karty i “Zgadnij kim jestem” to ostatnio nasze hity. Po strasznych historiach w łomoczącym od wiatru namiocie, o trolach kąpiących tunel między Haukland i Uttakleiv, o tym jak powstaje zorza, o gwiezdnym pyle i mgle, musieliśmy rozgrzać się bieganiem po plaży.
Gdybyście tylko mogli zobaczyć nasz nowy nabytek w akcji – latawiec: jaskrawo-zielony smok, robił wrażenie na wszystkich odwiedzających plażę.
Naszym zamiarem, było nocowanie w namiocie. Jednak zbyt mocna siła wiatru i zbyt wiarygodne opowieści, zmusiły nas do zebrania towarzystwa i powrotu późnym wieczorem do domu. Następnego dnia wróciliśmy po namiot, który mimo sztormu stał niewzruszony.
Haukland jest dla nas kwintesencją Lofotów. Kiedy już tu będziesz, usiądź na plaży, nie zdobywaj szczytów, nie ganiaj z aparatem. Policz mewy, spróbuj dostrzec orła, zrób zawody falom, która z nich najdalej zdoła wbić się w ląd. Popatrz na przypływ lub odpływ, zapamiętaj zapach morza i kierunek wiatru, z której strony słonce ogrzewa ci twarz. Nie zwracaj uwagi na ludzi, turystów, fotografów, tubylców.
Morze szybko zmyje twoje ślady na piasku, ale nic nie będzie w stanie wymazać wspomnień i uczuć, których doświadczysz w tym miejscu.
Do zobaczenia na Haukland
Pyzy