Trudne decyzje, jak się z nimi uporać
Piszę ten tekst do ciebie. Tak, właśnie do ciebie, stojącej w obliczu wyzwania, zmęczonej i pozbawionej motywacji do dalszego działania. Musisz sprecyzować swój plan, ale decyzja, którą musisz podjąć jest trudniejsza niż ci się zdawało i nikt, absolutnie nikt nie potrafi ci pomóc.
Znam to i uwierz mi jeszcze 4 miesiące temu byłam w tym samym miejscu. Udało mi się jednak przejść przez całą gehennę myśli, dylematów, rozterek, pomysłów, ich analizy i negacji, aż doszłam do tego momentu, w którym mogę z czystym sumieniem napisać ten tekst. Szczęśliwa z moją decyzją.
Mój przypadek
W nieszczęsnym, pewnym momencie mojego życia, stanęłam w obliczu bardzo trudnej decyzji, tym trudniejszej, bo zaważy nie tylko o moim losie ale i o życiu całej mojej rodziny.
Gdyby decyzja, którą miałam podjąć dotyczyła tylko mnie, nie była by wcale taka trudna. Albo gdyby jej konsekwencje wpływały tylko na moją osobę bez odłamków haczących o wszystkich dookoła. Tak nie było i dlatego moja decyzja osiągnęła status MEGA TRUDNEJ.
Kiedy dotarło do mnie, że już się nasiedziałam w moim wygodnym, luksusowym aucie na skrzyżowaniu gdzie nikt nie trąbi i że chyba w końcu muszę się ruszyć, okazało się że kierunkowskazy przestały działać. Gdzie jechać i w którą drogę skręcić? Więc jak na człowieka żyjącego w wygodzie przystało, starałam się odsunąć od siebie wszystkie związane z tym myśli. To ja może tu jeszcze chwilę postoję i się czasem pozastanawiam.
Otóż nie. Prawo pierwszej myśli nigdy nie daje spokoju!
Bo ja, jak każda kobieta i chciałabym i się boję. Taki ze mnie typ baby, co to jak coś rozbabrze, to zazwyczaj kończy i dobrze by było gdyby jeszcze coś porządnego z tego wyszło. Zaczęłam więc szukać stron, grup na fb w interesującym mnie temacie. Przypadkiem natknęłam się na ciekawy film. Wesoła Pani z internetów uzmysłowiła mi, że gdy opcje wyboru są zbliżone to tak naprawdę nie da się wybrać lepszego wariantu. Bo go po prostu nie ma. Dlatego decyzje tego kalibru są właśnie trudne, bo nie ma lepszego wyjścia, nie ma lepszej opcji. Aha, tylko co teraz?
Trudne decyzje są właśnie wtedy, gdy jedna opcja jest lepsza pod jednym względem, druga pod innym i ostatecznie żadna z nich sama w sobie nie jest najlepsza.
W tym momencie prezentacji, nadal stałam na skrzyżowaniu. Zadręczanie się i innych pytaniami (sorry siss), bezradne załamywanie rąk, nocne zgrzytanie zębami… To objawy trudnych decyzji, mam nadal wszystkie oprócz tej ostatniej 😛
Mogłabym, pewnie jak większość w podobnej sytuacji, wybrać bezpieczniejszą i wygodniejszą opcję. Ale co zrobić jak serce podpowiada, że ten bezpieczniejszy wariant nie jest tym właściwym a paraliżujący strach blokuje wybór tego drugiego? Mogłam wypisać na papierze za i przeciw dla obu opcji. Mogłam zostać dryfterem i bez wnikania i drążenia egzystować, czekając na to co przyniesie mi los. Byłabym wtedy taką panią swojego losu, że niech mnie diabli! Nigdy!!
ALBO mogłam uaktywnić znaną mi już z podejmowanych wcześniej decyzji niebywałą moc tworzenia powodów! I gdyby nie ten krótki film na TED, nie wpadłabym na to, że ja naprawdę mogę to zrobić.
Każda z nas ma tę moc (czy ty też słyszysz to co ja? Ta melodia…) Miejsce, w którym teraz jesteśmy, to konsekwencje naszych wcześniejszych trudnych decyzji. Wybrałyśmy TEN dom i TEN samochód, TO a nie inne hobby, TĘ pracę i właśnie TEGO jedynego chłopa.
Bo potrafiłyśmy znaleźć powody, żeby wybrać jedną z dwóch równorzędnych opcji.
Nie wiesz jeszcze, którą z opcji powinnaś wybrać? Czytaj dalej
Zamiast szukać odpowiedzi wśród znajomych, w grupie na FB, na Youtubie, zapytaj samą siebie: kim chcesz być, gdzie wolisz żyć, z kim wolisz mieszkać, w jakim języku robić poranne zakupy albo rozwiązywać problemy w pracy.
Zastanów się, w co możesz włożyć całe serce, albo za czym możesz się opowiedzieć, po której stronie wolisz stanąć, co jest ci bliższe i gdzie widzisz swoją przyszłość.
Wspaniałe prawda?
Ty decydujesz o własnym życiu
Cokolwiek się nie wydarzy, poradzisz sobie, jestem tego pewna
Kiedy znajdziesz już powody do wybrania bliższej ci opcji, będziesz mogła stać się w osobą, która z przyjemnością odnajdzie się w nowej sytuacji. Poznaj siebie, kim jesteś, co najbardziej lubisz, gdzie czujesz się fantastycznie wolna, co ci bardziej smakuje lub pasuje.
Dzięki trudnym decyzjom i twoim własnomózgowo* tworzonym powodom ich rozwiązania, stajesz się właśnie tą jedyną, konkretną osobą, osobą którą naprawdę jesteś.
Co zrobić ze strachem?
Strach przed nieznanym bardzo często działa demotywująco blokując nasze dalsze decyzje. Nigdy nie myśl, że przecież jedna z opcji musi być tą lepszą a ja jestem za głupia żeby to zobaczyć. Teraz już wiesz, że tej lepszej opcji nie ma. Może powinnaś spróbować odłożyć podjęcie decyzji na jakiś czas. O ile czas nie ma znaczenia. Porozmawiaj z kimś z zewnątrz, kto być może pokaże ci inne warianty lub pomoże ci stworzyć powody do podjęcia jednego z nich, ale decyzję musisz podjąć sama.
Jakby nie było trzymam kciuki!
<3 Basia
* nie musisz sprawdzać słowników, polszczyzna nie posiada takiego wyrazu
Basiu, siedzę i czytam twój tekst i jakbym widziała siebie akurat na tym skrzyżowaniu , na którym nie wiem w która stronę skręcić. Jedna strona to , to co powinnam, to co wypada a druga to ta która w pewnym sensie pozwoli mi odciąć się bardziej od tego co mnie niszczyło . Widzisz problem jest taki, ze moja decyzja nie wpłynie tylko na mnie lecz również na dwie małe istoty , problem jest w tym , że ja i tak od pewnego czasu nie mam już za dużego wpływu na sytuacje wiec albo będę dalej w niej egzystować bo tak wypada i dam odejść osobie która pokazała mi ze można inaczej i ze jestem wspaniałą kobietą albo podejmę decyzje która już raz podjęłam ale sie cofnęłam bo miałam nadzieje ze moja determinacja i miłość będzie w stanie coś zmienić a okazuje się ze nie do końca tak jest i raczej nie zapowiada się żeby było skoro ma się przeciwko sobie kogoś kto kiedyś obiecał ze cię zniszczy i nie waha się do tego użyć nawet swoich własnych dzieci. Jestem już po 1,5 roku od rozwodu a nadal czuje jakbym była gdzieś uwięziona i nie do końca wolna , nie do końca sobą bo nie wypada bo jestem matką i powinnam myśleć najpierw o dzieciach a nie o sobie ( tak wg innych ). Ciężka decyzja i trudny wybór to delikatny opis tego gdzie jestem teraz a nie widzę idealnego rozwiązania lub chociaż jego namiastki.
Anulka, strasznie mi przykro, że wpadłaś w błędne koło. Ja nie jestem psychologiem ani nie znam też twojej sytuacji, ale wiem że dopóki ty nie będziesz szczęśliwa, to twoje dzieci też nie będą, bo skąd mają brać przykład?
Trzymam kciuki z całych sił za twoją siłę i życzę ci, żebyś nie straciła determinacji do bycia szczęśliwą.
Buziaki